Szczera spowiedź


ks. Tomasz Jaklewicz


|

GN 10/2016

publikacja 03.03.2016 00:15

W wielkopostnym poradniku dla grzesznika dotarliśmy do czwartego kroku – wyznania grzechów. Dla wielu to moment najtrudniejszy. Ale – jak powiada św. Augustyn – „początkiem dobrych czynów jest wyznanie 
czynów złych”. 


Wyznanie win w konfesjonale oznacza, że pozwalam Jezusowi umyć sobie nogi. Na zdjęciu: papież Franciszek u spowiedzi Wyznanie win w konfesjonale oznacza, że pozwalam Jezusowi umyć sobie nogi. Na zdjęciu: papież Franciszek u spowiedzi
OSSERVATORE ROMANO /HANDOUT/epa/pap

Kiedy po raz pierwszy znalazłem się w konfesjonale po drugiej stronie kratki, jako świeżo wyświęcony ksiądz, ogarnął mnie strach. Co ja tutaj robię? Poczucie absolutnej bezradności wobec czegoś, co jest większe ode mnie. Bylebym tylko nie zapomniał formułki rozgrzeszenia i właściwie ją wypowiedział. Poczucie, że moja „nauka” jest czymś niewystarczającym, wręcz banalnym. To było dojmujące uczucie wielkości kapłaństwa i mojej osobistej nędzy. Było to silniejsze niż podczas Mszy św. prymicyjnej. Konfesjonał jest specyficzną przestrzenią, w której wyczuwalna jest obecność Boga. Niby rozmowa dwóch osób, dwóch grzeszników, a najważniejszy – Ten Trzeci, niewidoczny. Bóg miłosierny. Jego łaska zamienia nasze nieporadne słowa padające po obu stronach kratki w coś, co ma sens, co leczy i wyzwala, odbudowuje zniszczone więzy.
Słowo „szczera” w odniesieniu do wyznania win w spowiedzi wyraża właściwie wszystko. Chodzi o prawdę. Szczerość wobec Boga i wobec siebie. To jest fundament wyznania winy w konfesjonale. Inaczej nie ma sensu iść do spowiedzi. 


Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.