Boże mój, Boże mój, czemuś Mnie opuścił?

publikacja 27.03.2019 07:00

Rozmowa z ojcem Radosławem Rafałem, misjonarzem Świętej Rodziny.

Boże mój, Boże mój, czemuś Mnie opuścił?

4. Boże mój, Boże mój, czemuś Mnie opuścił?

 

Piotr Sacha: Dramatyczny krzyk staje się modlitwą?
Ojciec Radosław Rafał MSF: Tak. „Boże mój, Boże mój, czemuś Mnie opuścił?” – słyszymy tu, jak Pan Jezus modli się Psalmem 22.

To znaczy cytuje?
Hm... To dobre pytanie. Cytuje. Ale trzeba pamiętać, że On sam jest Słowem.

To trochę tak, jakby cytował samego siebie?
Właśnie. Święty Augustyn wyjaśniał tę scenę tak, że Jezus wypowiada słowa jako Głowa Ciała, którym jest Kościół. Dlatego w tej modlitwie są wszystkie nasze zmagania, nasze udręczenia, utracone nadzieje.

Syn skarży się Ojcu czy na Ojca?
Warto wsłuchać się w cały Psalm 22. To psalm cierpiącego Izraela. Jezus streszcza udręczenie wszystkich, którzy nie rozumieją, dlaczego Bóg się ukrywa, dlaczego jest nieobecny. Solidaryzuje się z nimi. Jakby mówił z krzyża: „Rozumiem, co czujesz. Ja jestem”. Spójrzmy na tę scenę w kontekście całego życia Jezusa. On wskazuje na Ojca, który jest miłosierny, dobry, łagodny i łaskawy. Sam zwraca się do Niego – Abba, Tatusiu. Ma z Ojcem Niebieskim osobistą, intymną relację. Tu, na krzyżu, woła jako człowiek tak bardzo udręczony, opuszczony...

Nie boi się okazać ludzkiej słabości.
Ma serce na dłoni. I daje możliwość, byśmy mogli przyjrzeć się temu sercu. Zresztą pozwala przebić sobie bok. Tak, bardzo realnie, pokazuje serce. To prawda, nie boi się tego, co ludzie powiedzą. Jest autentyczny. Znów daje nam wzór: bądź zawsze wierny i szczery.
Pan Jezus zaprasza nas do tej drogi, którą przebył psalmista. „Boże mój, Boże mój, czemuś mnie opuścił? Daleko od mego Wybawcy słowa mego jęku. Boże mój, wołam przez dzień, a nie odpowiadasz, i nocą, a nie zaznaję pokoju” – tak brzmi początek Psalmu 22. Kończą go zaś takie słowa: „A moja dusza będzie żyła dla Niego, potomstwo moje Jemu będzie służyć, opowie o Panu pokoleniu przyszłemu, a sprawiedliwość Jego ogłoszą ludowi, który się narodzi: »Pan to uczynił«”.

Szczęśliwe zakończenie.
Rozpoczynamy drogę. Prowadzi od poczucia pustki i opuszczenia do zmartwychwstania. Bo lament kończy się pieśnią dziękczynienia. A to znaczy, że nic się nie kończy. Dopiero się zaczyna. Kiedy masz poczucie nieobecności Pana Boga, Jezus mówi Ci: wytrwaj, a będziesz błogosławił Pana.

Mówi o. Radosław Rafał MSF:

Kolejna rozmowa z cyklu „7 słów z krzyża” w środę, 3 kwietnia