Droga Krzyżowa z redakcją Gosc.pl

redakcja

publikacja 06.03.2020 11:06

Zapraszamy do wspólnego przeżywania Drogi Krzyżowej. Kolejne stacje rozważa zespół naszego portalu.

Droga Krzyżowa z redakcją Gosc.pl Henryk Przondziono / Foto Gość

Autorami czternastu rozważań Drogi Krzyżowej są dziennikarze Gosc.pl. Zapraszamy do słuchania, czytania i wspólnej modlitwy. Jeśli chcesz pobrać nagranie w jednym pliku i słuchać offline, KLIKNIJ TUTAJ i zapisz się na wielkopostny newsletter "WYZWANIE: ŚWIĘTY".

Stacja I
Jezus na śmierć skazany
Kłaniamy Ci się, Panie Jezu Chryste, i błogosławimy Tobie, żeś przez krzyż i mękę swoją świat odkupić raczył.

Stacja I

Rozważa: Piotr Sacha

„Cóż więc mam uczynić z Jezusem, którego nazywają Mesjaszem?”
„Na krzyż z Nim!”

Fałszywy osąd boli i poprzedza ból fizyczny. Potrafi zabić. Chyba każdy doświadczył w jakiś sposób bólu bycia osądzonym. Co wtedy? Jaką przyjąć linię obrony?

W rozmowie z Piłatem Jezus pięciokrotnie zachowuje milczenie. Mówią o tym relacje czwórki ewangelistów. To milczenie zdumiewa Piłata. Wydaje się skandalem, czymś obcym. Tytuł winy Piłat wypisuje w trzech językach: hebrajskim, łacińskim i greckim.

Ktoś ukuł genialną myśl, że słowo ma korzenie w milczeniu. Jezus zapuszcza korzenie, by niedługo potem, wisząc na „drzewie krzyża”, wypuścić siedem pędów słów. Ostatnie słowa to: „Ojcze, w Twoje ręce powierzam ducha mojego”. Gotowa linia obrony przed niesprawiedliwym gadulstwem innych to bliska relacja z Ojcem, który nigdy nie oskarża.

Jezu, strzeż mnie przed słowem, które rani innych. I naucz zapuszczać korzenie tam, gdzie nie ma słów jak chwasty.   

Któryś za nas cierpiał rany, Jezu Chryste zmiłuj się nad nami.

Stacja II
Jezus bierze krzyż na Swoje ramiona
Kłaniamy Ci się, Panie Jezu Chryste, i błogosławimy Tobie, żeś przez krzyż i mękę swoją świat odkupić raczył.

Stacja II

Rozważa: Piotr Sacha

Ciężar, który wziął na siebie, był naprawdę ogromny. Historycy twierdzą, że pozioma belka krzyża, zwana patibulum, mogła ważyć ponad 40 kilogramów. A jaki był ciężar decyzji Chrystusa, by wziąć niezasłużony krzyż na ramiona? By przyjąć wolę Ojca.

Bóg, który stał się uczestnikiem naszej ludzkiej natury, stawia ostatnie kroki i konsekwentnie zmierza ku granicom bólu i miłości. Bo czy można pójść w miłości dalej, kochać bardziej niż wtedy, gdy oddaje się życie za innych?

Jest jeszcze inny ciężar. Większy od pozostałych. To ciężar moich grzechów. Jezu, co ja Ci uczyniłem... Czy Twoje dłonie, które dopiero co łamały chleb, odeprą potworny napór krzyża? Czy ten nadmierny ciężar jest w ogóle do uniesienia? Święty Bonawentura trafia w sedno, gdy osiem wieków temu pisze o „nadmiarze miłości” Jezusa. Dzięki nadmiarowi miłości przedmiot poniżenia stał się znakiem wygranej.

Jezu, zabierz pokusę, by przy byle okazji zrzucić ciężar własnych trudów, zamiast przyjść z tym ciężarem do Ciebie.

Któryś za nas cierpiał rany, Jezu Chryste zmiłuj się nad nami.

Stacja III
Pan Jezus upada pod krzyżem po raz pierwszy
Kłaniamy Ci się, Panie Jezu Chryste, i błogosławimy Tobie, żeś przez krzyż i mękę swoją świat odkupić raczył.

Stacja III

Rozważa: Jarosław Dudała

Pierwszy upadek jest bolesny, bo jest... pierwszy. Jest jak pierwsza rysa na nowym smartfonie. Ile to razy ufałem sobie, że – w której jak w której – ale w tej czy tamtej sferze jestem mocny. Nie upadnę. I co? Leciałem na twarz, nawet sobie tego nie uświadamiając. Dopiero po czasie – dzięki innym, nie zawsze życzliwym ludziom – uświadamiałem sobie, jak bardzo upadłem. To boli. Bardzo boli – uświadomić sobie, że zawiodłem samego siebie. Ten ból nie ma w sobie nic szlachetnego. To nie jest ból prowadzący do nawrócenia. Boli, ale nie dlatego, że skrzywdziłem bliźniego i obraziłem Boga. To jest ból wynikający z mojej pychy. Z zawodu samym sobą. Im większa pycha, tym większy zawód i tym większy ból.

Jezu upadający pod krzyżem po raz pierwszy, pozwól mi zobaczyć swoją pychę i się z niej nawrócić.

Któryś za nas cierpiał rany, Jezu Chryste zmiłuj się nad nami.

Stacja IV
Pan Jezus spotyka swą Matkę
Kłaniamy Ci się, Panie Jezu Chryste, i błogosławimy Tobie, żeś przez krzyż i mękę swoją świat odkupić raczył.

Stacja IV

Rozważa: Jarosław Dudała

Zgadzając się na krzyż, Jezus zgodził się na to, że cierpieć będzie także Jego Matka. To mi przypomina historie świętych: Perpetuy i Felicyty – młodych żon i matek, które mogły ocalić swoje życie, wyrzekając się Chrystusa. Ale tego nie zrobiły. Nawet widząc łzy swoich bliskich. Zginęły jako męczennice.

To mnie przekracza. To przekracza moją wyobraźnię. Nie stać mnie na taką miłość. Nie z samego siebie. Jeśli mam naprawdę kochać Boga, naprawdę stawiać Go na pierwszym miejscu, potrzebuję łaski Bożej. Sam z siebie nie potrafię tak kochać, nie potrafię być święty.

Spójrzmy jednak na tę samą scenę oczyma Maryi. Tak sobie myślę, że każda matka i każdy ojciec woleliby raczej samemu cierpieć niż patrzeć na mękę swojego dziecka. Tymczasem moje dziecko najpierw należy do Boga. Co zrobię, jeśli dobrowolnie wybierze cierpienie z miłości?

Matko patrząca na umęczonego Syna, zachowaj we mnie wiarę w godzinie próby. Zachowaj nadzieję, sięgającą w życie wieczne.

Któryś za nas cierpiał rany, Jezu Chryste zmiłuj się nad nami.

Stacja V
Szymon z Cyreny pomaga nieść krzyż Jezusowi
Kłaniamy Ci się, Panie Jezu Chryste, i błogosławimy Tobie, żeś przez krzyż i mękę swoją świat odkupić raczył.

Stacja V

Rozważa: Aleksandra Pietryga

Zmęczony Jezus idzie zbyt wolno. Wszyscy są zniecierpliwieni. Rzymianie chcą już zakończyć to widowisko. Żydzi muszą przygotować się do święta Paschy. Żołnierze wyciągają z tłumu opierającego się mężczyznę: Szymon z Cyreny, wracający do domu po ciężkiej dniówce. Pewnie chciał tylko chwilę popatrzeć, może zupełnie bezmyślnie przystanął. Nie miał pojęcia, że za moment stanie w centrum wydarzenia; będą go wytykać palcami, zmuszać do dźwigania ciężkiego drzewa; będzie ocierał się o zmasakrowanego Skazańca. Nie mógł wiedzieć, że pomagając nieść krzyż Jezusowi, ma udział w zwycięstwie Boga nad śmiercią i piekłem.

A właściwie dlaczego? Czemu Jezus nie szepnął Szymonowi, w jakiej misji bierze udział? Z pewnością by go to zmotywowało, żeby nieść krzyż dalej, nawet na sam szczyt Golgoty. Łatwiej iść drogą do świętości, czując, że Bóg jest obok.

On działa inaczej. Pozwala nieraz, byśmy kroczyli za Nim w całkowitej ciemności, widząc dokoła siebie tylko zło. Nie rozpoznawali w Nim Boga. Ale On zawsze jest blisko. Mamy udział w Jego zwycięstwie.

Jezu, pomóż mi być wierną na drodze do świętości, nawet, gdy idę w zupełnych ciemnościach.

Któryś za nas cierpiał rany, Jezu Chryste zmiłuj się nad nami.

Stacja VI
Weronika ociera twarz Jezusowi

Kłaniamy Ci się, Panie Jezu Chryste, i błogosławimy Tobie, żeś przez krzyż i mękę swoją świat odkupić raczył.

Stacja VI

Rozważa: Aleksandra Pietryga

Znam Weronikę. Żona, matka czworga dzieci. Najstarszy syn, zdolny, wysportowany piętnastoletni chłopak, zmarł nagle z powodu udaru mózgu. Kiedy zrozpaczona matka tuliła do siebie ciało pierworodnego, kiedy wycierała chusteczką jego twarz, miała przed oczami obraz swojej patronki, swojej imienniczki, ocierającej zakrwawioną twarz Jezusa.

Znam inne święte Weroniki. Ocierające twarze starych ludzi w szpitalach, w hospicjach; wynoszące spod nich nieczystości. Znam Weroniki sprzątające biura, szkoły, publiczne toalety na dworcach. Weroniki ratujące życie w karetkach pogotowia. Tulące do siebie obce dzieci w domach dziecka, w pogotowiach opiekuńczych, w rodzinach zastępczych. Pochylone nad parującym garem zupy dla bezdomnych. Znam Weroniki wybiegające przed szereg, by ulżyć w cierpieniu Człowiekowi.

Jezus odpowiada na gesty miłości niezwykłym darem – obrazem swojej świętej twarzy, które przemienia mnie w Niego.

Jezu, wyryj się we mnie cały, abym już nie ja żyła, ale byś Ty żył we mnie.

Któryś za nas cierpiał rany, Jezu Chryste zmiłuj się nad nami.

Stacja VII
Pan Jezus upada pod krzyżem po raz drugi
Kłaniamy Ci się, Panie Jezu Chryste, i błogosławimy Tobie, żeś przez krzyż i mękę swoją świat odkupić raczył.

Stacja VII

Rozważa: Małgorzata Gajos

Jezus upada po raz drugi pod ciężarem krzyża, który staje się coraz cięższy od… moich grzechów. Po co wstajesz Panie Jezu? Po co kolejny raz się podnosisz? Czy nie masz dość, że wciąż Cię zawodzę? Że zawodzę samą siebie, moich bliskich. A Ty uparcie, pomimo utraty sił, wstajesz i idziesz dalej, jakbyś chciał powiedzieć: Pójdź za mną ten kolejny raz.

Ty się nie poddajesz Panie, walczysz i prosisz o to samo. Walcz dziecko – powtarzasz – Każdego dnia możesz się podnieść z twojego grzechu. Czekam na ciebie w sakramencie pokuty i pojednania. Tylko przyjdź. Weź krzyż swoich grzechów i oddaj go Mnie. Nie pozwól, by kolejny upadek cię zniechęcił. I Mnie było ciężko, pamiętaj o razach, które mi zadali, o pierwszym upadku i potłuczeniu. Po ludzku było to ponad wszelkie siły. Jednak moja Miłość do ciebie, drogie dziecko, nie pozwoliła mi się poddać. Dlatego nie poddawaj się, talitha kum, dziewczynko, tobie mówię, wstań.

Panie Jezu, który upadasz po raz drugi, naucz mnie podnosić się z grzechów.

Któryś za nas cierpiał rany, Jezu Chryste zmiłuj się nad nami.

Stacja VIII
Pan Jezus pociesza płaczące niewiasty
Kłaniamy Ci się, Panie Jezu Chryste, i błogosławimy Tobie, żeś przez krzyż i mękę swoją świat odkupić raczył.

Stacja VIII

Rozważa: Małgorzata Gajos

„Córki jerozolimskie, nie płaczcie nade Mną; płaczcie raczej nad sobą i nad waszymi dziećmi!” – usłyszały kobiety, które spotkały Jezusa.

Czasami potrafimy użalać się nad wszystkimi dookoła. Współczuć tak, jak nikt. Tylko, czy za tym współczuciem, za tymi łzami idzie konkretna postawa? Chęć pomocy? Czyn? Czy potrafimy także w sobie dostrzec to, że u innych wywołujemy łzy naszymi uczynkami? A może ciągle się usprawiedliwiamy, uciekamy od problemów, które sami tworzymy?

Chcemy, by inni się zmienili, nawrócili, a sami trwamy w grzechu. Warto spojrzeć na Jezusa, którego spotykamy każdego dnia, który przenika nas do głębi i zmusza do refleksji. Który mówi „zapłacz nad sobą”, ale także „idź i nie grzesz więcej”. Każda przemiana zaczyna się od osobistego nawrócenia. Wymaga to czasem nie lada wysiłku, ale nie zapominajmy, że mamy wielką nagrodę przygotowaną w Niebie.

Panie Jezu, który pociesz płaczące niewiasty, naucz mnie dostrzegać prawdę o mnie samej.

Któryś za nas cierpiał rany, Jezu Chryste zmiłuj się nad nami.

Stacja IX
Jezus trzeci raz upada pod krzyżem
Kłaniamy Ci się, Panie Jezu Chryste, i błogosławimy Tobie, żeś przez krzyż i mękę swoją świat odkupić raczył.

Stacja IX

Rozważa: Jan Drzymała

Jezu, przyszedłeś na świat dotknąć naszych słabości. Połączyłeś swoją boskość z naszą słabością. Twoje upadki są tym właśnie: dotykaniem naszej słabości. To nie już jest ciepły dotyk Matki, która tuli noworodka.  To nie jest dotyk pachnącego słonecznymi łąkami i latem siana. Jest tępy ból ciała walącego się na sterczące z drogi kamienie.

Kiedy  tak leżysz w błocie, odpadkach i nieczystościach, kiedy gryziesz piach, dajesz nam lekcję, że na tej drodze nie ma udawania. Ty – Bóg – nie cofasz się przed dotykiem rynsztoka. Twardych, lepkich i gryzących fragmentów naszej egzystencji. Nie ma w tym poezji, jest nędza, rozkład i nieszczęście. I Ty, Pan światów leżysz w tym przez moment i czujesz ten smród. A kiedy wstajesz, jesteś tym oblepiony i niesiesz to na Golgotę. Za nas. My sami nie dalibyśmy rady.

Panie, pomóż mi zrozumieć, jak nędzne jest moje życie bez Ciebie. Ratuj mnie z błota, w którym leżę i nie mogę się podnieść.

Któryś za nas cierpiał rany, Jezu Chryste zmiłuj się nad nami.

Stacja X
Jezus z szat obnażony
Kłaniamy Ci się, Panie Jezu Chryste, i błogosławimy Tobie, żeś przez krzyż i mękę swoją świat odkupić raczył.

Stacja X

Rozważa: Jan Drzymała

Kiedy już dotarł na górę, zdarli z Niego szaty. Delikatności za grosz. Taktu – mniej niż zero. Podarte szmaty już zdążyły przyschnąć do rozdartych biczami pleców, a teraz znów widzimy, jak krew płynie. Krwawi człowiek, którego ciało bezlitośnie wystawiono na widok publiczny. Jakby dla pokazania gawiedzi: „patrzcie, to człowiek, nie ma w nim Nic boskiego”. On cierpi, On krwawi, On czuje wstyd.
Patrzymy na Jezusa odartego z szat, by uwierzyć, że był takim samym człowiekiem, jak my. Nie udawał. Cierpiał.

A jednak w tym udręczonym, sponiewieranym Jezusie pozostał Boski element. Ten, który kazał Mu wytrwać do końca w imię miłości do człowieka.

Panie, który stoisz przede mną, tak do mnie podobny i niepodobny zarazem, ucz mnie Twojej świętej cierpliwości i wytrwałości w dążeniu do celu.

Któryś za nas cierpiał rany, Jezu Chryste zmiłuj się nad nami.

Stacja XI
Jezus do Krzyża przybity
Kłaniamy Ci się, Panie Jezu Chryste, i błogosławimy Tobie, żeś przez krzyż i mękę swoją świat odkupić raczył.

Stacja XI

Rozważa: Bartosz Bartczak

Każdy nasz grzech jest gwoździem, który przytwierdza Jezusa do krzyża. Jezus umarł za nasze grzechy. To stwierdzenie jest o tyle oczywiste, co abstrakcyjne. Nie uświadamiamy sobie ciężaru własnych przewinień, dopóki nie zrozumiemy ogromu cierpienia, jaki właśnie za nasze przewinienia musiał znieść Jezus.

Przybicie do Krzyża jest zwieńczeniem całej bolesnej drogi na szczyt Golgoty. Jest najboleśniejszym akordem umierania Jezusa za nasze grzechy. Gwoździe rozrywają ręce i nogi, gruchoczą kości, przecinają żyły i tętnice. Na samą myśl o tym czujemy ból. Ale gwoździe przebijające członki Jezusa to nasze grzechy. Grzechy nasze powinny przeszywać nasze dusze tak boleśnie, jak gwoździe przebiły mięśnie naszego Zbawiciela.

Jezu, który dałeś się przybić do krzyża za nasze grzechy, spraw abym dostrzegł zło moich grzechów i od nich się odwrócił.

Któryś za nas cierpiał rany, Jezu Chryste zmiłuj się nad nami.

Stacja XII
Jezus umiera na krzyżu
Kłaniamy Ci się, Panie Jezu Chryste, i błogosławimy Tobie, żeś przez krzyż i mękę swoją świat odkupić raczył.

Stacja XII

Rozważa: Bartosz Bartczak

Bóg umiera. To coś niepojętego. Bóg przecież nie może umrzeć. On jest stwórcą wszystkiego. Umiera człowiek, nie Bóg. Bóg, żeby umrzeć, musiał stać się człowiekiem.

Ludzie umierają prawie codziennie. Każdy z nas kiedyś umrze. Nie myślimy o tym jednak na co dzień. Czy myślimy o tym wspominając śmierć Jezusa? On przyjął na swoje barki nasze brzemię. Ale paradoksalnie, umierając śmierć zwyciężył.

Nie myślimy o czymś często dlatego, że się czegoś boimy. Nie myślimy o śmierci, bo być może się jej boimy. Jezus swoją śmiercią sprawił, że nie musimy się jej bać. Musimy być na nią przygotowani, ale nie musimy się jej bać. Jezus sprawił, że wręcz powinniśmy myśleć o śmierci, aby swoim życiem zasłużyć na Życie Wieczne.

Jezu, któryś umierając na Krzyżu, śmierć zwyciężył, wspomóż mnie, bym w życiu doczesnym pamiętał o Życiu Wiecznym.

Któryś za nas cierpiał rany, Jezu Chryste zmiłuj się nad nami.

Stacja XIII
Pan Jezus zdjęty z krzyża
Kłaniamy Ci się, Panie Jezu Chryste, i błogosławimy Tobie, żeś przez krzyż i mękę swoją świat odkupić raczył.

Stacja XIII

Rozważa: Wojciech Teister

Martwe ciało Jezusa zostaje zdjęte z krzyża i złożone na rękach Maryi. Ten moment tuż po śmierci bliskiej osoby to pierwsza chwila, w której musimy skonfrontować się z tym, że relacja taka, jaką znaliśmy do tej pory, bezpowrotnie przeminęła. Nie usłyszysz już odpowiedzi na zadane ukochanej osobie pytania, nie poczujesz już ciepła jej rąk.

A jednak chcesz wierzyć, że choć ta relacja została odarta z fizyczności, to jednak nie koniec. Z odejściem kogoś, kogo kochamy, zmienia się też nasze życie. Wraz z jego śmiercią odchodzi kawałek tych, którzy go kochali. W miejscu dotychczasowej relacji pojawia się tęsknota.

Jezu spraw, aby tęsknota za tymi, którzy odeszli, prowadziła mnie do nadziei, a nie rozpaczy!

Któryś za nas cierpiał rany, Jezu Chryste zmiłuj się nad nami.

Stacja XIV
Pan Jezus złożony do grobu.
Kłaniamy Ci się, Panie Jezu Chryste, i błogosławimy Tobie, żeś przez krzyż i mękę swoją świat odkupić raczył.

Stacja XIV

Rozważa: Wojciech Teister

Dla chrześcijanina pogrzeb i złożenie ciała w grobie to coś więcej niż tylko oddanie szacunku zmarłemu. To również praktyczny wymiar wyznania wiary w to, że ostatecznie również nasze ciało powstanie z martwych. Nie wiemy w jaki sposób, nie wiemy w jakiej formie. Wierzymy jednak, że człowiek to zjednoczone ciało i dusza, a ciało to coś więcej, niż tylko tymczasowe opakowanie duszy. Wyznajemy to zresztą w CREDO.

Panie Jezu nie pozwól mi zwątpić w to, że choć w chwili śmierci moje życie się zmienia, to jednak się nie kończy, a Ty wskrzesisz mnie w dniu ostatecznym.

Któryś za nas cierpiał rany, Jezu Chryste zmiłuj się nad nami.