WIELKI POST 2007 - KATECHEZA VI Koperty z rachunkami? Brrr… Coś potwornego. Być może dlatego uciekamy od rachunku sumienia. A przecież w rachunku sumienia nie chodzi o księgowanie grzechów, ale o szczerą rozmowę grzesznika z kochającym Ojcem.
Dlaczego mamy kłopot z rachunkiem sumienia? Odprawiamy go byle jak, w pośpiechu, nieraz dopiero w kolejce do spowiedzi. Polityczny, a nawet i kościelny klimat w Polsce nasiąknięty jest lustracyjną żądzą. Chętnych do zaglądania w przeszłość, wywlekania cudzych brudów i oceniania innych jest wielu.
Osoby na wysokich stołkach rzadko przyznają się do swojej winy. Zniknęło z publicznej przestrzeni słowo „przepraszam”. Można domagać się go przy pomocy sądów. Taka atmosfera nie sprzyja robieniu rachunku sumienia, własnego sumienia! Inne przeszkody są klasyczne: lenistwo, brak ciszy, nieumiejętność skupienia się, ucieczka od prawdy o sobie…
Bóg na szczęście nie jest bezwzględnym lustratorem, ale kochającym nas bezgranicznie Ojcem, który tęskni za każdym marnotrawnym synem. Czeka na naszą opowieść o życiu, o naszych wzlotach i upadkach. I to jest właśnie rachunek sumienia.
A jeśli już trzymać się tradycyjnego słowa „rachunek”, to pamiętajmy, że to rachunek bardzo wyjątkowy. Po pierwsze dlatego, że wystawiamy go sobie sami, po drugie – że jest zapłacony. Przez kogo? Przez Chrystusa. Czym? Jego krwią na krzyżu.
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.