Rozmowa z ojcem Radosławem Rafałem, misjonarzem Świętej Rodziny.
7. Ojcze, w Twoje ręce powierzam ducha mojego
Piotr Sacha: To bardzo... plastyczne słowa. Chciałoby się wziąć pędzel i namalować ręce ojca.
„Ojcze, w Twoje ręce...” – te słowa prowadzą mnie do dzieła Rembrandta: „Powrót syna marnotrawnego”. Oczywiście Pan Jezus nie jest synem marnotrawnym. Chodzi o obraz ojca. Gdy przyjrzymy się uważniej, dostrzeżemy u niego dwie różne dłonie – męską i kobiecą. W osobie ojca kryją się miłość ojcowska i miłość matczyna. Konkret, konsekwencja, ale też subtelność, czułość. Możesz przeżywać trudności, trwać w poczuciu, że Pan Bóg cię opuścił, ale jeśli przejdziesz całą drogę, którą pokazał nam Chrystus, wpadniesz w objęcia kochającego Ojca.
Tu wracamy do Psalmu 22.
Tak. Bo wcześniej Jezus mówi: „Boże mój, Boże mój, czemuś Mnie opuścił?”. To również lekcja, że nie można wyrywać słowa Bożego z odpowiedniego kontekstu. Powtórzę: Pan Jezus pokazuje drogę, którą może przejść każdy. Od poczucia pustki do zmartwychwstania. „Ojcze, w Twoje ręce powierzam ducha mego” – to konsekwencja wcześniejszych słów: „Wykonało się”.
Dłonie Ojca to lek na lęk?
Tak! Wracam do Ojca, który chce mnie przyjąć. Który wymierzył mi już karę w swoim Synu Jezusie Chrystusie przez dar odkupienia. Tak docieramy do tej prawdy, że Bóg naprawdę jest dobry. W Jego dłoniach kryje się życie.
Mówi o. Radosław Rafał MSF: