GN 47/2024 Archiwum

Do celu! Za wszelka cenę, z pomocą Boga

W koszarach było 2000 żołnierzy, którzy przeklinali. Po jakimś czasie ich obyczaje uległy kompletnej zmianie. Dzięki obecności Alberta Marvelliego.

Dajmy się pobudzić znakami świętości.
(Papież Franciszek: „Gaudete et Exsultate”)


Błogosławiony Albert Marvelli

  • ziemskie życie: 1918–1946
  • znak: #wytrwałość

Albert Marvelli był wzorem człowieka świeckiego, który angażował się w sprawy społeczne. Urodził się w Ferrarze 18 marca 1918 roku, ale jego rodzina ostatecznie osiadła w Rimini. Miał szóstkę rodzeństwa – 5 braci i siostrę. Mama Maria działała w Akcji Katolickiej, a ojciec Luigi był przewodniczącym parafialnego Stowarzyszenia św. Wincentego.

Albert był chłopcem poważnym, a jednocześnie miał temperament choleryka. Od najmłodszych lat szukał jednak możliwości, by uświęcać siebie i innych. Wzorował się na Piotrze Jerzym Frassatim. Mając siedem lat mawiał: „Och, gdybym mógł go naśladować!”. W Rimini poznał salezjanów i zaczął uczęszczać do oratorium. Gdy miał 15 lat, zmarł jego tata. W tym czasie zaczął pisać dziennik. Z kartek wyłania się obraz dojrzałego duchowo młodego człowieka. Znajdziemy tam refleksje nad przeczytanymi książkami. Czytał Ewangelię, „O Naśladowaniu Chrystusa” Tomasza à Kempisa i „Promieniować Chrystusem” o. Plusa.

Wyznaczyłem sobie cel

Spisał w nim również program swojego życia: „1. Rano modlitwa i jeżeli to możliwe rozmyślanie. 2. Codzienne nawiedzenie kościoła i jeżeli to możliwe przystąpienie do sakramentów. O, gdybym mógł codziennie przystąpić do Komunii świętej! 3. Codziennie odmówić różaniec. 4. W żadnym wypadku nie szukać okazji do złego. 5. Wieczorem modlitwa, rozmyślanie, rachunek sumienia. 6. Pokonać największe niedoskonałości: lenistwo, nieumiarkowanie w jedzeniu, niecierpliwość, ciekawość, złość i inne. 7. W każdej trudności uciekać się do Jezusa. Jeżeli nie zachowam któregoś z tych nakazów, nałożę sobie karę fizyczną”. Tego programu trzymał się przez całe życie.

Jego wiara rozwijała się pod okiem rodziców i animatorów z Akcji Katolickiej, w której działał aż do śmierci. Była to jego droga do świętości. Pisał: „Wyznaczyłem sobie cel, żeby osiągnąć go, za wszelka cenę, z pomocą Boga. Cel wzniosły, wspaniały, cenny, upragniony od dawna, ale aż dotąd nigdy nie osiągnięty. Być świętym, apostołem, pracowitym, czystym, mocnym. Nie być leniwym ani przez chwilę. Może to jest zarozumiałość? Może wierzę, że jestem tak mocny, by to mi się powiodło? Och, Panie, wiesz o tym, że nic z siebie nie mogę. Jestem najnędzniejszym na tej ziemi. Ufam całkowicie w Twoją pomoc i z mej strony będę próbował ofiarować możliwie większe zaangażowanie. (...) Mój program streszcza się w jednym słowie: święty”.

Prawdziwy chrześcijanin

Chętnie uprawiał sport. Twierdził, że pomaga mu pracować nad charakterem i przezwyciężać lenistwo. Najbardziej lubił jazdę na rowerze. W 1936 roku rozpoczął studia inżynieryjne w Bolonii. Mieszkał u ciotki, która wspominała, że niekiedy zasypiał nad książkami lub różańcem w ręku. Jego kolega Benigno Zaccagnini wspominał, jak widział Alberta po wykładach w kościele, przyjmującego Komunię. Dla niego było to wręcz niepojęte. „Nie znałem nikogo, kto byłby tak w pełni człowiekiem i równocześnie tak w pełni chrześcijaninem”.

Gdy wybuchła II wojna światowa pracował w odlewni firmy Bagnagatti w Mediolanie. Właściciel firmy zaświadczył, że Albert budził sympatię i życzliwość. Interesował się współpracownikami.

Marvelli był dwukrotnie w wojsku. W dzienniku zapisał: „Ból doświadczył naszą rodzinę i nasze stowarzyszenie. Niech się dzieje wola Boża… Wojna jest karą za nasze złości, jest karą za nasz brak miłości Boga i człowieka. Na świecie nie ma ducha miłości, dlatego nienawidzimy się, jak nieprzyjaciele, zamiast kochać się jak bracia, których Chrystus odkupił”. Został wysłany do Treviso. Proboszcz z parafii Matki Bożej zwrócił uwagę, że w koszarach było 2000 żołnierzy, którzy przeklinali. Po jakimś czasie ich obyczaje uległy kompletnej zmianie dzięki obecności Alberta.

Gdy Rimini zostało zdewastowane, Albert zabrał matkę, brata i siostrę do San Marino. Dostali tam mieszkanie w kolegium Belluzzi. Albert pomagał wszystkim, wieczorami odmawiał różaniec, służył do Mszy. Organizował żywność dla ludzi. W 1944 roku rodzina Marvellich wróciła do Rimini.

Całe moje życie przeniknięte miłością Boga

Komitet Wyzwolenia powierzył Albertowi troskę o mieszkania dla ludności. Odrodzona Demokracja Chrześcijańska zaprosiła do zarządu partii. Swoją działalność partyjną traktował jako służbę. Pisał: „Lepiej jest służyć, aniżeli kazać sobie służyć. Jezus służy”. Uważał, że działalność polityczna jest manifestacją przeżywanej wiary. Powiedział kiedyś: „Całe moje życie jest przeniknięte miłością Boga, który przychodzi do mnie ze swym Ciałem i swą Duszą i przebóstwia całe moje ciało, moje myśli, czyny i słowa”.

Chciał założyć rodzinę, ale jego oświadczyny nie zostały przyjęte. Pod koniec 1946 miały się odbyć pierwsze wybory do administracji. Jeden z komunistów powiedział: „Nawet gdyby przegrała moja partia… chciałbym, by syndykiem został inżynier Marvelli”. Niestety nie został. 5 października 1946 roku potrącił go samochód ciężarowy aliantów. Zmarł po 2 godzinach w szpitalu. Miał 28 lat. Pogrzeb był manifestacją ludzkiej sympatii. Giorgio La Pira nazwał go „światłem radosnym i czystym”.

Jan Paweł II beatyfikował go w Loreto 5 września 2004 r. Papież powiedział: „Dla Alberta Marvelliego, młodzieńca silnego i wolnego, wielkodusznego syna Akcji Katolickiej i Kościoła w Rimini, całe jego krótkie, trwające zaledwie dwadzieścia osiem lat życie było darem miłości ofiarowanym Jezusowi dla dobra braci. «Jezus objął mnie swoją łaską – pisał w swoim dzienniku – widzę już tylko Jego, myślę jedynie o Nim»”.

  • Bł. Albert Marvelli (1918–1946), beatyfikowany w 2004 r., jego wspomnienie przypada 5 października.

Korzystałam z książki: „Święci, błogosławieni, słudzy boży rodziny salezjańskiej”, ks. Stanisława Szmidta SDB, Wydawnictwo Salezjańskie 1997 i strony brewiarz.pl

 

« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..

Zobacz także

Polecane filmy

Dziś w Kościele

Ryk lwa

Marcin Jakimowicz W I czytaniu Urodził się w 1971 roku. W Dzień Dziecka. Skończył prawo na Uniwersytecie Śląskim. Od 2004 roku jest dziennikarzem „Gościa Niedzielnego”. W 1998 roku opublikował książkę „Radykalni” – poruszające wywiady z Tomaszem Budzyńskim, Darkiem Malejonkiem, Piotrem Żyżelewiczem i Grzegorzem Wacławem „Dzikim”. Wywiady ze znanymi muzykami rockowymi, którzy przeżyli nawrócenie i publicznie przyznawali się do wiary w Boga stały się rychło bestsellerem. Od tamtej pory wydał jeszcze kilkanaście innych książek o tematyce religijnej, m.in. zbiory wywiadów „Wyjście awaryjne” i „Ciemno, czyi jasno”.

Zapisane na później

Pobieranie listy