WIELKI POST 2007 - KATECHEZA II Jakiego koloru, zdaniem Ojca, jest Murzyn?
Wacław Oszajca SJ: – Oczywiście, że czarnego...???
Artur Schopenhauer miał więcej wątpliwości. Powiedział, że to zależy, bo jeśli spojrzeć na zęby, to jest biały.
(Śmiech)
Czy często Ojciec mówi „to zależy”?
– Oczywiście. A zwłaszcza w konfesjonale, kiedy troszkę muszę być sędzią, i to takim, który ratuje człowieka przed nim samym. Okoliczności są niezmiernie ważne. Na przykład, ktoś kogoś zabił. Z tego wcale od razu nie wynika, że popełnił grzech, bo np. zrobił to absolutnie nieświadomie. Są takie przypadki. Zatem okoliczności zmieniają znaczenie naszych słów i czynów.
A może boi się Ojciec dokonywać jednoznacznych sądów?
– Boję się, bo nic nigdy nie jest czarno-białe. Nawet od strony prawnej. W sądzie jest też miejsce dla adwokata. Jest to nie tylko osiągnięcie cywilizacyjne, ale również wynika to z Ewangelii. Człowiek ma prawo do obrony i jest niewinny, dopóki mu się winy nie udowodni.
Kiedy zatem jednoznaczność w ocenie moralnej jest konieczna?
– Jeśli mówimy o zasadach. Ja nie mogę na przykład kwestionować Dekalogu. To są mądre podpowiedzi – jak mam myśleć i jak mam postępować. Natomiast kiedy dochodzi do działania, sytuacja się zmienia. Weźmy przykazanie „Nie kradnij”. Jest oczywiste. Ale jeśli człowiekowi grozi śmierć z głodu, to już stara teologia mówiła, że ma prawo wziąć do jedzenia to, co jest mu potrzebne, ma prawo zabrać cudze mienie.
Ale czy nie jest tak, że zbytnim pobłażaniem wobec swoich decyzji, brakiem jednoznaczności otwieramy sobie furtkę do obojętności, a nawet do okrucieństwa?
– Może tak być. Człowiek ulega takiej pokusie, żeby wypierać jedne przykazania, nazywać je mniej ważnymi lub nawet lekceważyć i podporządkowywać sobie. Na przykład taka postawa: jeśli ktoś mi coś ukradnie, to mam prawo go zabić. Tutaj prawo własności staje się prawem najświętszym.
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.