Nowy numer 17/2024 Archiwum

Bóg podsuwa nieoczekiwane rozwiązania

Robert: "Nasze życie musiało się całkowicie zmienić. Plany, marzenia o nowym domu, podróżach, błyskotliwej karierze poszły w odstawkę". Gabrysia: "Bez sakramentów nie dałabym rady. Za każdym razem, kiedy było już nie do zniesienia, czułam jakby mnie Ktoś niósł, podtrzymywał".

Robert: Miesiąc przed terminem lekarze zdecydowali o zakończeniu ciąży. A my musieliśmy podjąć jedną z najtrudniejszych decyzji w życiu: w razie zagrożenia ratować mamę czy dziecko? Gabrysia zdecydowała: "Jeśli trzeba będzie wybierać między mną a dzieckiem, nalegam by ocalić dziecko". To nie jest łatwy wybór: życie żony czy dziecka...

Gabrysia: Miesiąc przed terminem urodziła się Klara, w pełni zdrowa, ze wszystkimi funkcjami życiowymi w normie. Kolejne zaskoczenie personelu: ja nie potrzebuję respiratora, wbrew wszelkim scenariuszom znieczulenie nie spowodowało całkowitego zwiotczenia mięśni. Robert był obecny na sali operacyjnej "w razie gdyby". Ostatnie słowo należy do Zmartwychwstałego.

Robert: Gabrysia jest rekordzistką w przyjmowaniu chemioterapii - przyjęła aż 36 cyklów, takich, których wolno przyjąć w życiu tylko 12. Ale chemioterapia nie leczyła Gabi. Utrzymywała ją jedynie przy życiu i łagodziła objawy. Oddaliśmy to Panu Bogu. Zaufaliśmy Mu. I uwielbialiśmy Go za każdy nowy dzień życia Gabi; że ciągle z nami jest i nie umarła. Kilka miesięcy temu pojawiła się dla nas nadzieja w postaci terapii komórkami macierzystymi, która po raz pierwszy może dotrzeć do przyczyn choroby i uporać się z nimi. Wiązało się to z ogromnymi kosztami, na dzisiaj nie do udźwignięcia dla nas. Rozpoczęliśmy zbiórkę internetową i krótkim czasie udało się zdobyć całą sumę potrzebną na pokrycie dwuletniej terapii!

Gabrysia: Robert jest dzielnym mężczyzną, mądrym i bardzo zapracowanym. Widzę, jak nieraz pada ze zmęczenia, a mimo to nigdy nie okazuje mi zniecierpliwienia. W dzień załatwia tysiące spraw, które zwykle rozłożone są pomiędzy obojgiem małżonków, a w nocy czuwa przy mnie z różańcem w ręku. Bo noce zwykle są najtrudniejsze.

Robert: Skąd biorę siły? Z miłości do Gabrysi i Klary. I z modlitwy.

Gabrysia: Przed podjęciem ważnych decyzji Robert idzie przed Najświętszy Sakrament. I trwa na kolanach przed Bogiem. To nie jest zbyt popularne, żeby faceci podejmowali decyzje przed Panem Bogiem, prawda?

Robert: Przed Najświętszym Sakramentem sam Bóg podsuwa nieoczekiwane rozwiązania.

Gabrysia: I to On daje facetowi odwagę. Nasz przyjaciel przysłał maila: "Gabrielo, nie wierz w to, że nadzieja umiera ostatnia. Prawdziwa daje siłę do postawienia kroku w stronę Prawdy i nie umiera nigdy".

 

« 1 2 »
oceń artykuł Pobieranie..

Zobacz także

Polecane filmy

Reklama

Zapisane na później

Pobieranie listy